Miss Saigon


20 października 2019, 19:00

Łódź 12.10.2019

 Od tego praktycznie wsystko się zaczęło. Praktycznie, bo to był pierwszy samodzielny wyjazd do obcego miasta. Wcześniej miałam okazje odwiedzić Gdynie i spektakl Notre Dame de Paris w towarzystwie i wsparciu logistycznym rodziców. Tym razem sama. Ja i Łódź, która straszyła mnie swoją opinią "niebezpiecznej".

Miasto okazało się piękne. Za poleceniem koleżanki poznanej w autokarze udałam się najpierw zobaczyć przystanek tramwajowy o nazwie Stacja Jednorożców znajdujący się przy ul. Piotrkowskiej. Jest piękna, zadaszona kolorową mozaiką, a nieopodal stoi pomnik jednorożca. Jak tu nie zakochać się w tym mieście na samym wstępie?

Przyjechałam do Łodzi skuszona spektaklem Miss Saigon wystawianym przez tamtejszy Teatr Muzyczny. Dodatkowym bonsem do wyprawy była oczywiście obsada. W gównej roli Janek Traczyk jako Chris i Sylwia Banasik jako Kim.Niezwykłym zbiegiem okoliczności okazał się występ cenionego aktora dubbingowego Tomasza Steciuka, który wcielił się w postać Szefa, a o którym dowiedziałam się dopiero przy okazji ukłonów. Głosy Janka i Sylwii znam od dawna i dość dobrze. Jednak to co oni potrafią wyczarować razem na scenie to istna magia. Nie tylko wokalnie, ale i aktorsko. Podziwiam i kocham całym serduszkiem.

Niesamowite emocje, miłość, nienawiść, tęsknota i żal takich wrażeń szczerze się nie spodziewałam, choć musical ten znałam w angielskiej wersji już wcześniej. Jednak oglądać coś na żywo, to oglądać na nowo. Takie hasło stanie się moim nowym mottem życiowym. Scenografia, stroje i zaskakujące efekty specjalne. Wszystko to co działo się na scenie skutecznie przeniosło mnie do czasu wojny w Wietnamie. Byłam biernym obserwatorem ludzkich tragedii i porażek. Opisywana historia, jako opowieść o tragicznej miłości,  wydaje się poruszać również ważniejsze aspekty, jak na przykład historie dzieci Bui Doi. Największym jednak zaskoczeniem wieczoru okazał się  helikopter, który pojawił się zjeżdżając z góry na scene. Huk jaki mu toważyszył dorównywał prawdziwemu.

Po przedstawieniu ku mojemu zaskoczeniu miałam okazję porozmawiać z niektórymi wokalistami. Doskonałe zwięczenie, doskonałego wieczoru.

Podróż do Łodzi była długa, ale warta swojej ceny. Z braku dogodnych połączeń zmuszona byłam wybrać ofertę FlixBusa z przesiadka we Wrocławiu. Nocowałam w hostelu "Łódzki Pałacyk" przy ul. Żeromskiego 52. To był mój pierwszy raz w pokoju wieloosobowym. Koedukacyjnym. Poznałam dzięki tej wyprawie naprawdę fajnych ludzi. Niestety nie wymienie z imienia (nie pamiętam!). Aczkolwiek byli niesamowici, z różnych miast, bardzo życzliwi. Dzięki nim oraz przez sam musical podróż (mimo wszystko prawie jednodniowa) była bardzo udana.

 

18 marca 2020, 08:04
Super. Tak trzymać!

Dodaj komentarz